O ile do tego, że ktoś może zhackować nasz komputer jesteśmy już wszyscy (lub prawie wszyscy) przyzwyczajeni, do tego że ktoś może zaatakować naszego smartfona powoli się przyzwyczajamy, to myśl, że ktoś może się zdecydować na dokonanie ataku hackerskiego na naszą lodówkę, nasz piekarnik czy naszą żarówkę w sypialni dla większości może być jeszcze odrobinę abstrakcyjna. A jednak, to właśnie w tych lodówkach i żarówkach zdaje się aktualnie czaić największe zagrożenie dla bezpieczeństwa w internecie.
Poczucie zagrożenia powoduje zazwyczaj chęć ochrony przed tym zagrożeniem, dlatego wiedząc o tym, że nasz komputer jest zagrożony atakiem hackerskim, instalujemy na nim odpowiednie oprogramowanie (zapory, antywirusy), które chronią komputer przed tymi potencjalnymi atakami. Ale jeżeli nie zdajemy sobie sprawy z tego, że ktoś może zaatakować naszą żarówkę, nie dbamy specjalnie o to, żeby ją odpowiednio zabezpieczyć (na przykład, pobrać łatkę likwidującą luki w jej oprogramowaniu pozwalające przejąć kontrolę nad żarówką).
Poza tym – no, przecież to jest tylko żarówka.
Ostatnimi czasy przynajmniej kilka razy zrobiło się głośno właśnie przez te przysłowiowe żarówki i inne elementy „internetu rzeczy” (internet of things).
Więcej:
https://www.technologyreview.com/s/602519/the-internet-of-things-goes-rogue
Niektórzy twierdzą nawet, że ktoś przygotowuje się do zmasowanego ataku na cały internet – do „wyłączenia internetu”.
Więcej:
https://www.technologyreview.com/s/602709/massive-internet-outage-could-be-a-sign-of-things-to-come/
Co nas czeka w związku z tymi wszystkimi „inteligentnymi” przedmiotami, które gromadzimy w naszych domach – pewnie dowiemy się o tym już niedługo. I miejmy nadzieję, że czarne wizje niektórych analityków się jednak nie sprawdzą.